niedziela, 3 lipca 2016

Powrót do przeszłości

Hej :)
Pamiętacie jeszcze tego bloga? Czy ktokolwiek jeszcze odwiedza go ;)?
Co u Was słychać? Wciąż pamiętam ile radości przynosił mi on, dlatego postanowiłam sie tutaj odezwać.
U mnie wszystko w porządku, skończyłam szkołę średnią, a nawet teraz już jestem po pierwszym roku studiów, 21 lat na karku- czas strasznie szybko leci.
Odezwijcie się jeśli ktoś tu jeszcze zagląda :)
Pozdrawiam Was i czekam na Waszą odpowiedz
Maria Lilianna x

poniedziałek, 24 marca 2014

Heej

Wielkiego come back tu co prawda nie będzie, ale chciałabym zaprosić Was do mojego nowego bloga, którego pisze z przyjacielem. Nie jest to blog o żadnym z chłopaków z 1D, jest to cos w rodzaju pamiętnika. Wszystko co dzieje się na tamtym blogu pochodzi z mojego życia i mojego kolegi.

http://heartbroken-love4.blogspot.com/


Zapraszam :)  Licze, że wciąż o mnie pamiętacie i może będziemy widzieć się na tamtym blogu :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

PREMIERA TIU W LONDYNIE

Nie chce, żeby ten blog stał pusty dlatego pomyślałam, że podzielę się z Wami moimi wrażeniami z 20 sierpnia. 

Tak, byłam na Leicester Square, na premierze This is us, ale po kolei:

Koło godziny 13 wraz z siódemką Wspaniałych dziewczyn (które gorąco pozdrawiam!) wbiegłyśmy na Leicester Square. Już wtedy masa fanów piszczała i podsycała ekscytację. Na niebie latały helikoptery, a w oddali słychać było jadące na sygnale samochody. Na początku byłyśmy kompletnie zdezorientowane( i miałyśmy cichą nadzieję, że chłopcy już tu są) dlatego puściłyśmy się biegiem miedzy masą zwykłych przechodniów. Wszystko było pogrodzone, przygotowane specjalnie na ich przyjście. Za szarej ściany zauważyłam wielki plakat promujący ich film. Zwolniłyśmy przechodząc wąskim przejściem tuż przy murach kina. Scena stała już gotowa, ochrona powoli krzątała się po terenie placu. Przeszłyśmy tuż przy wejściu do kina i znów usłyszałyśmy pisk fanów. Naszą uwagę przykuła czwórka chłopaków pozująca do zdjęć. Z początku myślałam, że jest to Union J, jednak gdy tylko bliżej podeszłyśmy okazało się, że jest to zespół Overload, wydawało mi się nawet, że widzę Simona Cowella, ale to już była po prostu paranoja(hahahaha). Po kilku minutach dobiłyśmy się do Overload i zrobiłyśmy pamiątkowe zdjęcia oraz dostałyśmy autografy :). Chłopcy ogólnie byli bardzo mili, pytali się skąd jesteśmy i co tu robimy. Atmosfera coraz bardziej robiła się nerwowa. Wiedziałyśmy, że długo stać tu nie będziemy mogły, bo ochrona powoli kazała nam się wszystkim usunąć z miejsca w którym miał leżeć czerwony dywan. Jednej z dziewczyn zapytałam się gdzie możemy dostać opaskę, która gwarantowała miejsce w którejś części placu. Ona akurat miała fioletową(albo granatową, nie pamiętam), czyli jedną z tych gdzie był najlepszy widok, tuz przy czerwonym dywanie. Odpowiedziała, że już ich nie ma. Że większość osób, które je ma koczowała już od paru dni.( To samo tyczyło się na przykład koloru pomarańczowego i białego) Niepewne gdzie powinnyśmy iść ruszyłyśmy przed siebie. Fani znów piszczeli. Okazało się, że to dlatego iż kamerzyści ich nagrywają, a oni robili tak jakby "falę", pokazując do kamer plakaty, które ze sobą przynieśli. Przeszłyśmy na drugą stronę placu. Jakiś pan udzielał wywiadu, gromadząc w okół siebie kilku zaciekawionych przechodniów.( Jak się później dowiedziałam był to John Sergeant) Wszystkie z nadzieją oglądałyśmy się, za kimś znanym. Nagle zauważyłyśmy długą kolejkę. Okazało się, że prowadzi ona do zamkniętej części placu. Ten pan, który wcześniej udzielał wywiadu, ustawił się tuż za nami. Kamerzyści znów podeszli do niego( stacja BBC konkretnie mówiąc), a on śpiewał "What makes you beautiful" i co jakiś czas pytał się nas czy dobrze to robi. Ku mojemu zdziwieniu, nagle pojawiła się Magda i Kasia(dwie dziewczyny z którymi tam przyszliśmy, a w między czasie gdzieś się rozdzieliłyśmy) i pokazały nam zdjęcia z Paulem! Dziewczyny zauważyły go, gdy wychodził z jednego z hotelów i wykorzystały okazję robiąc sobie z nim zdjęcia. Byłam mega zdziwiona i jednocześnie szczęśliwa, że jednak ktoś z ekipy 1D już tu jest. Niestety pozostałej szóstce nie udało się już go spotkać. Stojąc w kolejce poznałyśmy dwie Polski(bodajże z Krakowa).Odczekałyśmy jakieś 15 minut i wreszcie dostałyśmy się do środka, po uprzednim otrzymaniu bransoletki. W życiu nie byłam tak szczęśliwa! Okazało się, że nasz sektor był tuż przed sceną. Miałyśmy doskonały widok. Po jakiejś godzinie pojawił się jeden z Youtuberów(Joshua Fox), który także robił z nami zdjęcia i rozdawał autografy. Kilka minut po tym, pojawił się jeden z ochroniarzy 1D. Fani śpiewali, stacja RTL nagrywała przeciwne strony publiki, robiąc konkurs która część głośniej krzyczy, niektóre ekipy filmowe robiły wywiad z pojedynczymi fanami w naszym sektorze. Tuż nad sceną pojawiły się na wyciągniku kolejne kamery. Koło godziny szesnastej prowadzący zaczął rozgrzewać fanów, pytając nas na przykład czy czekamy na Harry'ego(pissk fanów), Liama(kolejny pisk), Louisa(pissssk),Nialla(pisssk) czy Liama(pissk). Zadawał nam jeszcze kilka pytań na przykład czy są tu ludzie z innych państw, jeśli tak to z jakich. Nie pamiętam już reszty teraz, za dużo emocji. 
Później wszyscy tańczyli do Live While We Are Young, One Way Or Another, Best Song Ever, Fireworks - Katy Pary, Blurred lines -Robina Thicke'a, So Good - B.o.B, jednej z piosenek Little Mix i tym podobnych. Ogólnie jak się później okazało nie mogłyśmy zostać dłużej niż do siedemnastej( musiałyśmy wracać na zbiórkę- bo byłyśmy na obozie w Londynie) Nie dało rady przedłużyć. Byłyśmy załamane. Pamiętam, że jeszcze zdążyłyśmy obejrzeć puszczany na bilbordzie trailer THIS IS US, wciąż miałyśmy nadzieję, że może zaraz jednak wyjdą... Niestety nie doczekałyśmy tej chwili i musiałyśmy wyjść. Z początku ochroniarz pytał się czy jesteśmy świadome, że już nie będziemy mogły wrócić. A wyjścia w zasadzie od szesnastej były pozamykane, bo musieli zacząć rozkładać dywan. Po prostu nie mogłyśmy tam zostać. Z płaczem wyszłyśmy za barierki i w pośpiechu minęliśmy inne zapory z fanami, którzy machali nam i naprawdę wydawali się przygnębieni naszą sytuacją. (To mi pokazało, że jako fandom jesteśmy rodziną. Doceniam to.)     
Mimo wszystko jestem cholernie szczęśliwa, że byłam chociaż po części tam. To co się tam działo, ta energia jaka płynęła od tych ludzi, emocje, łzy szczęścia.... Magia. Nie jestem w stanie tego opisać słowami. To był jednocześnie jedne z najlepszych jak i najgorszych dni w moim życiu. Ale nie żałuję. Wciąż mam nadzieję, że przyjadą do nas do Polski, a my pokażemy, naszą polską siłę i zjednoczenie :). 

Na koniec pokażę Wam kilka zdjęć z tego dnia. Przepraszam, ale zdjęć moich z Overload i Joshua Foxem nie wstawię ;) Jeśli komuś by zależało to ewentualnie na priv mogę pokazać, tak to wole być anonimowa. 



Wejście do kina


Scena *_* 


Tu później leżał czerwony dywan 




 
John Sergeant



opaski, które dostałyśmy :)

Nasz widok na scenę


Nasz sektor















 
Ochroniarz 1D :)


 Joshua Fox 


 Stacja RTL nagrywa fanów w przeciwnym sektorze


Widok gdy czerwony dywan został już położony 


sobota, 29 czerwca 2013

Tłumaczenie

Pewna wspaniała dziewczyna podjęła się tłumaczeniu YOLO :). Jestem jej bardzo za to wdzięczną. Dlatego, chciałabym Was zaprosić na jej bloga http://mybiglondondream.blogspot.com/. Z tego co się orientuję niedługo będzie publikować ponownie, dlatego chciałabym abyście ją wsparły. 

Nie wiem czy ktoś będzie zainteresowany ale tutaj jest adres tłumaczenia YOLO www.youonlyliveonce2609.blogspot.com 

sobota, 15 czerwca 2013

Od dawna myślę, żeby przetłumaczyć to opowiadanie na angielski, aby więcej osób mogło go przeczytać. Tylko jest jeden problem.... Nie jestem pewna czy poradziłabym sobie z tym w 100%.
Czy jest ktoś może wśród Was, kto chciałby się podjąć tego zadania? 
Bezinteresownie lub za jakąś "zapłatą" w postaci promocji bloga lub coś innego.
Oczywiście nie nalegam, może uda mi się popracować nad tym w wakacje, jednak zobaczymy jak to będzie.

Jeśli chodzi o imaginy na zamówienie to nie zapomniałam o nich, tylko czasu nie miałam, aby je publikować. Idą wakacje, więc po kolei będę je wypuszczać. 


P.S    59 obserwatorów plus prawie 65 tysięcy wejść?! MASSIVE THANK YOU. Dziękuję również za każdy komentarz pod epilogiem, czytam je wszystkie i jestem za nie Wam wdzięczna, tym bardziej że ciągle jakiś dochodzi. Ciesze się, że wciąż tu ktoś zagląda:) 

piątek, 10 maja 2013

Zwiastun Without Reason

Do wszystkich tych, którzy zastanawiają się czy zacząć czytać mojego drugiego bloga chciałabym zaprosić na zwiastun :).






+ Zastanawiam się, czy nie zrobić i do You Only Live Once jednego. Co wy na to ?

czwartek, 25 kwietnia 2013

Twitcam


W sobotę (27.04.13r) koło godziny 20  mam zamiar z koleżanką zrobić Twitcama na Twitterze. Jeśli chcecie wpaść to serdecznie Was tam zapraszamy :) 
Mój Twitter @Mary102666

*Jeśli ktoś chciałby ode mnie follow back to śmiało piszcie,
a jeśli chodzi o imaginy z poprzedniego postu, do dajcie mi trochę czasu, na część z nich mam już pomysł tylko muszę go trochę "podrasować" " :) xx

sobota, 20 kwietnia 2013

Imaginy imagny ?

Tak ostatnio myślałam, że może zacznę pisać imaginy na tak zwane zamówienie. Nie chcę, aby ten blog stał pusty, bo dużo dla mnie znaczy.
 Pewnie każda z Was ma jakieś wyobrażania, jakieś sceny w głowie, miejsca, postacie,  które chciałaby zobaczyć w postaci imaginu z którymś z 1D. Co o tym myślicie? 
Jeśli jesteście zainteresowane to piszcie z kim, i jakbyście to sobie wyobrażały w kilku słowach, a ja przy odrobinie wolnego czasu wykreowałabym to jako coś dłuższego.
Jestem do Waszej dyspozycji. ;) 

Plus oczywiście zachęcam do czytania mojego drugiego bloga WITHOUT REASON :) 

środa, 20 marca 2013

50 tysięcy

Właśnie wbiło 50 tysięcy odwiedzin bloga. 
Gdy zakładałam go pod koniec czerwca nie myślałam, że kiedykolwiek doczeka się on takiej liczby. 
Dziękuję Wam za to i za tych wciąż dochodzących obserwatorów :). Jeśli chcecie polecić mi swojego bloga, pod tym komentarzem możecie to zrobić. Chętnie go odwiedzę!
:)

środa, 6 marca 2013

Imagine #8

To był dla Ciebie ciężki dzień. Jak kostki domina wszystko od rana waliło się i robiło Ci na złość. Poranna kawa rozlała się na Twoją nową bluzkę, pociąg spóźnił się, sprawiając, że spóźniłaś się na pierwsze dwie lekcje. W szkole też nie było lepiej. Dwie pały z matematyki przywitały Cię od progu szkoły. To jednak dla losu było niedostatkiem. W powrotnej drodze ze szkoły wywróciłaś się na lodzie, w autobusie starsza pani ochrzaniła Cię, że nie ustąpiłaś jej miejsca. 
W końcu nadszedł ten upragniony moment, o którym marzyłaś przez cały dzień. Gdy tylko drzwi autobusu otworzyły się na przystanku, przy którym zawsze wysiadasz, bez odrywania głowy od ziemi ruszyłaś w kierunku domu. 
-Hej, poczekaj! - usłyszałaś czyjś głos z oddala, jednak nie podniosłaś głowy do góry. Gruba warstwa śniegu uginała się pod Twoimi stopami trzeszcząc jakbyś stała na środku jeziora i za chwilę miała wpaść do wody. Twój humor był na tyle zły, że pomyślałaś, że taka sytuacja nawet by Cię uszczęśliwiła. 
Nagle czyjaś ręka, leżąca teraz na Twoim ramieniu nakazuje Ci stanąć. Natychmiast się zatrzymałaś, w głębi duszy błagając, aby ten ktoś Cię zostawił. Już masz powiedzieć jakieś słowa, kiedy wreszcie Twoje zmęczone oczy spotykają się z zielonymi, radosnymi tęczówkami. Automatycznie łagodniejesz, a te oczy sprawiają, że dotychczasowe niepowodzenia odchodzą z Twojego umysłu. Para małych, figlarnych dołeczków ukazuje się w jego policzkach. 
-Cześć - wyszeptuje, wodząc wzrokiem po Twojej twarzy
-Cześć- odpowiadasz patrząc na niego ostrożnie spod zasłony gęstych rzęs. 
Harry było Twoim chłopakiem. Jedyną osobą, która działała na Ciebie jak gorąca woda na zmarzniętego wędrowca. Harry podnosi swoją dłoń, a szczupłym, długim palcem przejechał wzdłuż Twojego nosa. Zmarszczyłaś go, bo dobrze wiedziałaś, że zaraz jego palec spocznie na Twoich ustach. Uśmiechnęłaś się czekając na pocałunek. Bez odrywana od siebie wzroku spletliście Wasze dłonie, przybliżając się do siebie najbliżej jak tylko można. Harry nachylił się, zimnymi wargami dotykając Twoich ust. Był tak samo zmarznięty jak ty, co wskazywało, że od dłuższego czasu czekał na Twój powrót. Pomimo mroźnej pogody wyraźnie czułaś zapach jego perfum, tak delikatnych, tak dobrze Ci znanych. Zaśmiałaś się cicho, mimowolnie przerywając pocałunek. 
-Od razu lepiej widzieć jak się uśmiechasz- powiedział z tym charakterystycznym dla niego uśmiechem na twarzy - Zły dzień? - dodał po chwili zniżonym głosem.
Przygryzając dolną wargę przytaknęłaś mu głową nie mogąc zaprzeczyć. Jego pytanie od razu przypomniało Ci o wszystkich nieszczęsnych chwilach. Zesmutniałaś, przenosząc wzrok na jego czarny płaszcz pokrywający się małymi płatkami śniegu, które natychmiast topniały na ciemnym materiale. Harry podniósł Twój podbródek, zmuszając, abyś spojrzała mu w oczy.
-Kochanie, to już przeszłość. Klasówki da się poprawić, a pociąg o którym pisałaś mi rano zawsze możesz zastąpić moim samochodem. - przerwał na moment swoim uśmiechem przywracając Ci radość - Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko. 
Zawsze zadziwiał Cię fakt, jak dobrze się rozumiecie. 
-A teraz choć- chwycił Twoją dłoń ciągnąc Twoją osobę w stronę parkingu, gdzie już z oddali widziałaś jego samochód. 
Styles szarmancko otwiera przed Tobą drzwi, a gdy tylko znalazłaś się w jego wnętrzu przez zmarzniętą szybę samochodu widziałaś jak chłopak składnia się, a z ruch jego warg wyczytujesz " Do usług kochanie!" Harry wsiada do środka uśmiechając się do Ciebie wesoło. Z głośników samochodu zaczyna płynąć Twoja ulubiona piosenka. Wiedziałaś, że Styles ustawił Twoją ulubioną płytę zanim jeszcze spotkaliście się dzisiaj. Nie mogąc oderwać od niego wzroku obserwujesz jak długie nogi poruszają się gdy chłopak naciska pedał gazu. 
Nim się obejrzałaś już byliście pod jego domem. Tak jak poprzednio, chłopak otworzył przed Tobą drzwi. Wchodzicie do domu a tam od razu czujesz jak ciepło pomieszczenia otula Twoje ciało. Harry puszczając do Ciebie oko idzie do kuchni. Zaciekawiona podążasz tuż za nim, zatrzymując się dopiero przy stole przy którym opierasz swoje ciało. Styles zaczyna coś gotować. Z miejsca w którym stałaś nie byłaś w stanie stwierdzić co Loczek przygotowuje. Nie chcąc mu przerywać, zaczynasz ogrzewać się o kaloryfer, rękę kładąc na gorącym urządzeniu.Niespodziewanie chłopak odwraca się w Twoją stronę i nie dając Ci chwili namysłu sadowi Cię na kuchennym stole. Jego zielone tęczówki wpatrują się w Ciebie jak w obrazek. Uśmiechasz się dając mu znać, że podoba Ci się jego reakcja. Po chwili jego usta całują Twoją szyję, a wciąż nieogrzane ręce wędrują pod Twoją bluzkę. Nie opierasz mu się, a   swoimi dłońmi przyciągasz go za szlufki. Chłopak cicho stęka, zaskoczony gwałtownością Twoich ruchów. Jego długie palce wędrują wzdłuż linii Twojego kręgosłupa powodując na Twoim cieple ciarki. Wyginasz się lekko do przodu, nabierając do płuc powietrza.
-Nie pozwolę, aby ten dzień był dla Ciebie stracony- wyszeptuje do Twojego ucha przerywając na moment serię pocałunków przy okazji ściągając przez głowę koszulkę. Zanurzasz ręce w jego gęstych lokach, czując jakie są miękkie. Jego język pieści Twoją skórę, a wargi wędrują po całej szyi. Zamykasz oczy oddając się rozkoszy. 
Nagle zaczynasz czuć intensywny, a nawet już przesadny zapach czekolady. Harry również to czuje i teraz odskakuje od Ciebie jak oparzony, po chwili biegnąc w stronę kuchenki. Ze śmiechem obserwujesz każdy jego krok, każdy ruch mięśnia na wysportowanej górnej części ciała. Po chwili równie roześmiany jak Ty odwraca się w Twoją stronę opierając ręce o kuchenny blat. Jego widok zaczęłaś porównywać do boga seksu. 
-No to na czym skończyliśmy?- zapytał ponownie ruszając w Twoją stronę. 


Imagin pisałam na szybko. Wpadł mi dzisiaj ten pomysł i od razu chciałam się z Wami nim podzielić, pomimo nawału szkolnych obowiązków. Tak jak obiecałam będę publikować tutaj imaginy. Mam nadzieję, że Wam się podoba. 
P.S Dziękuję za 53 obserwatorów.
P.S 2 - Nie wiem dlaczego, ale pisząc go miałam wrażenie że opisywaną dziewczyną jest Liliana. Jakiś sentyment do YOLO zostanie ze mną na zawsze chyba. ; ) 

piątek, 15 lutego 2013

WOW, nie umiem opisać jak bardzo jestem zdziwiona, że tak dużo osób udzieliło się pod epilogiem. Jestem Wam ogromnie wdzięczna, za żadne słowo, każdą opinię i obecność. Nie raz siedziałam i czytając to po prostu płakałam bo tak dobrze odebraliście zakończenie YOLO. 
Zapomniałam pod ostatnim postem dodać jeszcze iż dziękuję za osiem nominacji do Liebster Award :) . To niby tylko zabawa, ale i tak jestem zadowolona. Jak na razie widzicie nie mam weny do imaginów, bo bardziej skoncentrowałam się na drugim blogu, a konkretniej pisząc na pomysłach, które chciałabym tam wprowadzić. 
Kolejną rzeczą, która mnie bardzo ucieszyła jest to, że pomimo końca opowiadania wciąż dochodzą nowi obserwatorzy. DZIĘKUJĘ! Obiecuję, że prędzej czy później i tak ukaże się tu jakiś imagin :). 
Śmiało mogę napisać, że jestem dumna z tego bloga i faktu, że tak dużo osób go polubiło. Niby to tylko opowiadanie, ale za każdym razem gdy o nim pomyślę to się uśmiecham. Gdybym mogła ożywić ową Lilianę chyba do końca swojego życia byłabym jej wdzięczna za ludzi, których dzięki niej poznałam. 
I jeśli pomimo jakiegoś odległego terminu, postanowicie przeczytać to opowiadanie(jeszcze raz lub po raz pierwszy) mam nadzieję, że przypomnicie mi o swojej obecności w komentarzu ;) + wciąż mile widziana opinia od osób, które pomimo przeczytania go, nie dały o sobie znać :-) .Każda opinia ma dla mnie znaczenie. 
Wydaje mi się, że każdej osobie, która podała swojego TT dałam follow. Jeśli nie to pod tym postem możecie "się poskarżyć " : P .
Jeszcze raz dziękuję za wszystko, obiecuję że jeszcze nie raz tu wrócę i teraz postaram się napisać równie dobre opowiadanie z Louisem